Nurkowania techniczne na wrakach Morza Liguryjskiego


     Nurkowania techniczne na wrakach Morza Liguryjskiego we Włoszech      cz. I

 

foto: Jacek "Fother" Klajn Uliczka w Santa Margeriya Ligurie foto: Jacek "Fother" Klajn Centrum Santa Margerita Ligurie foto: Jacek "Fother" Klajn Baza nurkowa z której pływaliśmy na wraki foto: Jacek "Fother" Klajn Urządzenie do transportu naszego sprzętu do portu foto: Jacek "Fother" Klajn Nasza "bryka" w pełnej krasie foto: Jacek "Fother" Klajn Nasza łódź którą pływaliśmy na wraki

 

Jest 26.05.2006 roku godzina 11.52 po raz ostatni patrzę na naszego kapitana , spuszczam powietrze z inflatora i rozpoczynam przygodę której pomysł wpadł mi do głowy prawie pół roku wcześniej - Nurkowanie na wraku supertankowca Milford Haven.

 

Gdzieś na przełomie 2005 i 2006 roku wpadły mi w ręce zdjęcia i relacja z wyjazdu i nurkowań Czechów we Włoszech, na wraku Milford Haven. Przyznam się, że do tej pory nie miałem wielkiego pojęcia na temat wraków spoczywających w pobliżu brzegów włoskich, z tym szczególnym zainteresowaniem zacząłem przeglądać Internet w poszukiwaniu wszelkich informacji na ten temat. Internet jak zawsze nie zawiódł, okazał się kopalnia informacji. Morze Śródziemne jak cała Europa było teatrem wielu bitew i walk morskich, szczególnie w okresie drugiej wojny światowej . Z tego okresu na dnie w pobliżu dużych portów morskich spoczywa sporo statków handlowych i okrętów wojennych. Włochy w początkowym okresie wojny zaangażowane były po stronie państw tzw. Osi (Niemcy, Włochy, Japonia) ich statki i okręty w tym okresie czasy były przedmiotem ataków koalicji antyhitlerowskiej a szczególnie floty i lotnictwa brytyjskiego stacjonującego na Morzu Śródziemnym. Szukając informacji na temat tankowca Milford Haven spoczywającego na dnie zatoki genueńskiej, szukałem także innych ciekawych wraków znajdującym się w tej okolicy, na których można by też zanurkować . Plan wyjazdu nabrał przyspieszenia w lutym 2006 roku kiedy to w Dahab w Egipcie spotkałem się ze znajomymi nurkami technicznymi z Czech, którzy wyrazili szczególne zainteresowanie wyjazdem. Wstępnie ustaliliśmy skład ekipy... która oczywiście zobowiązała mnie do zorganizowania wyjazdu.

 

Rozpocząłem poszukiwania bazy nurkowej, która spełniłaby nasze wymagania, czyli zawiozła nas na wrak tankowca Milford Haven, inne ciekawe wraki, zapewniła mieszanki gazowe, znalazła tanie lokum no i oczywiście była niedroga. Zadanie wyglądało na niewykonalne i wraz z zgłębianiem wiedzy na temat nurkowań w Morzu Liguryjskim, w którym spoczywają "nasze" wraki wydawało się coraz trudniejsze, coraz droższe i coraz mniej realne.

 

Po pierwsze nurkowania w Morzu Liguryjskim odbywają się na podstawie specjalnych przepisów związanych z ochroną środowiska ponieważ obszar ten jest pod ochroną i traktowany jest jak wodny rezerwat przyrody. Nurkowania mogą odbywać się w zespołach nie większych niż trzy osoby i może je prowadzić tzn. Przewodnik Liguryjski, czyli osoba która otrzymała zezwolenia od włoskiego Urzędu Morskiego. Bazy oczywiście posiadały takich przewodników ale za ich nurkowania i gazy trzeba było zapłacić.

 

Po drugie wbrew temu co można sądzić o Włochach jako kraju rządzącego się od zawsze prawami popytu i podaży, ilość baz spełniających nasze warunki można było policzyć na palcach jednej ręki.

 

Po trzecie (wreszcie coś miłego) w stosunku do innych krajów a szczególnie Egiptu, cena helu - 0,018 euro/l była bardzo atrakcyjna i pozwalała na "rozmach" przy planowaniu nurkowań. 

 

Po "ożywionej" korespondencji z właścicielami baz z końcem marca, mój wybór padł na bazę w małej miejscowości wypoczynkowej na wschód od cypla Portofino - Santa Margerita Ligurie. Właściciel bazy Bruno rozwiązał w prosty sposób problem przewodników liguryjskich ( "nurkowań technicznych ten przepis nie dotyczy"). Posiadał świetnie wyposażoną bazę, która gotowa była spełnić wszystkie nasze zachcianki "gazowe", posiadał szybką 6-cio osobową łódź, zaoferował nam nurkowania techniczne na ciekawych wrakach w okolicy, no i oczywiście nurkowania na Milford Haven. Zorganizował na również "tani" nocleg w miejskim młodzieżowym schronisku turystycznym (20 euro/dobę od osoby). Po ustaleniu terminu (pierwsza dekada maja) pozostała jeszcze do wpłacenia zaliczka i już można było rozpocząć przygotowania do wyjazdu . Niestety to jeszcze nie był koniec problemów, pierwotny termin wyjazdu z różnych przyczyn byłem zmuszony zmienić, ustaliłem go w uzgodnieniu z włoską bazą na trzecia dekadę maja, czas dokonanej zmiany i sam termin niestety nie wszystkim w dotychczasowej ekipie odpowiadał, koniec końcem do Włoch zdecydowały się jechać trzy osoby. Problem z nurkowaniami jakie sobie zaplanowaliśmy polegał na tym, że mogli w nich uczestniczyć tylko nurkowie z uprawnieniami trimiksowymi . Rezygnacja trzech osób dwa tygodnie przed wyjazdem niestety była nie do "naprawienia" .

 

Do Włoch razem ze mną pojechał : nurkowie trimixowi: Janek Golc , mój serdeczny kolega i partner we wszystkich głębokich nurkowaniach i świetny fotograf Darek Sepioło. Po przejechaniu ponad 1500 km, kilkudziesięciu tuneli, zapłaceniu jednego mandatu (na Słowacji), przed południem 21 maja dotarliśmy do Santa Margerita Ligurie, pogoda była pochmurna a morze wzburzone, nie wyglądało to ciekawie. Baza nurkowa wyglądała tak jak była opisana w Internecie (co niestety nie jest regułą). Zostaliśmy zakwaterowani w turystycznym schronisku młodzieżowym który okazał się bardzo miłym hotelikiem w samym centrum miasteczka.

autor: Jacek "Fother" Klajn

 



Tekst ten ukazał się również  w październikowym miesięczniku Wielki Błękit..

 

*Powielanie zdjęć bez zgody właściciela zabronione